Jednak nawet najbardziej wyrachowanego psychopatę da się rozpoznać – jeśli ma się odpowiednie do tego narzędzia diagnostyczne. Oto siedem oznak, które zdradzą psychopatę. 1/8 Wydaje Zmniejsz zaparcie chomika, karmiąc go włóknistymi warzywami i upewniając się, że ma stały dostęp do świeżej wody. Znaki zaparcia. Przyczyny i leczy zaparcia. Medyczne przyczyny zaparcia. Chomik z zaparciami można zazwyczaj leczyć zwiększeniem ilości błonnika i wody w diecie. Poza tym do spadku jego populacji przyczynia się intensyfikacja i mechanizacja rolnictwa, a także fragmentacja siedlisk. Można niestety powiedzieć, że chomik – podobnie jak wiele gatunków- padł ofiarą brutalnej ingerencji człowieka w środowisko naturalne, czego skutki zaczynamy właśnie odczuwać także na własnej skórze. Chomik dżungarski jest niedużym zwierzątkiem, ale należy pamiętać, że jego klatka nie może mieć zbyt małych rozmiarów. Zapewnijmy naszemu gryzoniowi swobodę ruchów oraz wygodę podarowując mu klatkę nie mniejszą niż 80 na 50 centymetrów. Chomiki te bardzo źle znoszą ciasnotę i może ona doprowadzić do ich długotrwałej Śmierć czeka każdego z nas. Nikt nie wie, kiedy jego czas się skończy, ale szacuje się, że każdego roku umiera 56 mln ludzi. Według GUS, w 2021 r. przeciętna długość życia mężczyzn w Polsce wyniosła 71,8, a kobiet 79,7 lat. Eksperci medyczni wyjaśniają, jak wyglądają ostatnie etapy życia człowieka w sędziwym wieku. Wiesz już, że chomik bardzo dobrze czuje się w zbiorniku akwariowym. Niestety, nie wszystkie gryzonie i małe zwierzęta zadowolą się tego typu mieszkaniem. Akwarium zdecydowanie nie powinno być brane pod uwagę dla większych gatunków, takich jak: świnka morska; szynszyla mała; koszatniczka; królik. Chomik a inne gryzonie w akwarium . 1. Link do strony z możliwością wsparcia forum: 2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację (linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h. Zamknięty przez: jusia2013-08-29, 19:09 UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... Autor Wiadomość ada77 Dołączyła: 19 Gru 2010Posty: 8Pomogła: 1 raz #46 Wysłany: 2011-05-29, 17:37 Witam Podczytuję ten wątek od 2 dni bo mam przeczucie, że wkrótce będzie mnie ten temat dotyczyć.. A było już tak dobrze.. Moja Mama z rozpoznanym rakiem niedrobnokomórkowym płuca lewego bez przerzutów. Przyjęła 5 cykli chemii po których nastąpiła całkowita remisja zmian. Ostatni cykl miała pod koniec marca..Tak się cieszyłam. Ale się przeliczyłam... :( Od początku maja jakoś coraz słabiej się czuła. W poradni osłuchowo niby było ok (w połowie maja) Lek. rodzinny tłumaczyła, że to wpływ chemioterapii. I tak też myślałyśmy.. MAmusia była osłabiona no ale nie przyszło mi do głowy, że tak szybko może nastąpić nawrót po niespełna 2 miesiącach Nie wczytywałam się dokładniej jak to jest ale sądziłam, że nastąpiła całkowita remisja to jest już dobrze.. W piątek rano skakałam z radości bo mój synek dostał się do przedszkola (a z tym to we Wrocławiu przynajmniej jest koszmar). Szybciutko poleciałam podpisać deklarację w tej euforii. Wychodząc z mamą było wszystko ok. Cieszyła się razem ze mną, czuła się w miarę.. Gdy wróciłam po dwóch godzinach była otępiała, jakaś taka dziwna. Pomyślałam, że ma focha (ona przez chorobę często je miewała). Poszła spać. Pomyślałam, że może się słabo czuje. Ale wieczorem jak wstała mówiła trochę od rzeczy. Ciężko oddychała. Zapomniała jak mam na imię.. ale poszła znowu spać i jeszcze się wstrzymałam z wzywaniem karetki. Nic nie chciała jeść ani pić. W nocy wstawała często i wzdychała o jezu o jezu. Nie mogłam się z nią logicznie porozumieć bo tylko mówiła bym jej dała spokój.. rano wezwałam pogotowie (sama nie wiem czemu tak późno ) niestety mama absolunie nie chciała słyszeć o pogotowiu. Logicznie odpowiedziała jak ma na imię nazwisko więc nie mogli jej zabrać na siłę. Co tu robić. Nadal nic nie piła nie jadła nie szła do toalety. Cały dzień nie mogłam się z nią dogadać, stawała się coraz bardziej splątana i z godziny na godzinę stan się pogarszał. Wszystko jej się pomieszało ale na słowo lekarz szpital wpadała w furię. całą noc nie przespałam czuwałam. Ciężko oddychała, kaszlała i wpatrywała się w zdjęcie swoich rodziców śp.. nawet raz jak do niej przyszłam złapała mnie za rękę(chyba myśląc że jestem jej mamą) i prosiła bym ją już zabrała... już nie mogłam na to patrzeć i znowu wezwałam pogotowie, by ją siłą zabrali bo ona na pewno nie jest w pełni władz umysłowych. I udało się. Ona oczywiście nie chciała absolutnie jechać ale na pytania jaki dzień tygodnia powiedziała ze środa a miesiąc październik. imion wnuków nie znała także pojechałyśmy.. Najpierw na internę nas przyjęto tam dostała tlen i kroplówkę bo już była odwodniona.. Widać ulżyło jej. ale pojawiło się nagle krwioplucie i przewieziono ją już do szpitala gdzie się leczyła pierwotnie. Rokowania są niezbyt dobre.. Lekarz wprost powiedział że mama jest bardzo słaba i mam się przygotować na najgorsze. Utrata pamięci, splątanie i to otępienie to prawdopodobnie przerzuty do mózgu Ja się łudziłam, że może miała mały udar bo jakoś wydawało mi się niemożliwe by w ciągu 2 godzin przerzuty takie zrobiły spustoszenie.. tk chyba jutro. w rtg wyszło że guz zamyka oskrzele i dopływ tlenu do prawego płuca jest ograniczony. są jakieś zmiany ale lekarz powiedział że mogą to być zmiany zapalne.. okaże się w tk. Wciąż widać się łudzę.. A ona biedna już nic nie wie. Jest jak małe przestraszone zwierzątko, nic ją niby nie boli czuje się dobrze, ma 48 lat(faktycznie ma 72). pogubiła się już zupełnie... Czytając opis umierania mam wrażenie, że to właśnie się zaczęło.. Ale dlaczego tak niespodziewanie, tak nagle, w ciągu 2 godzin. Przecież było wszystko Ok.. A jeszcze 20 maja świętowałyśmy moje 30 urodziny i nic nie zapowiadało tego co się dzieje ada77 Dołączyła: 19 Gru 2010Posty: 8Pomogła: 1 raz #47 Wysłany: 2011-05-31, 15:13 Dziękuję za słowa otuchy.. Mama powoli gaśnie. Jest coraz słabsza. Cały czas odpluwa krwią w bardzo dużych ilościach. Dzisiaj włączą jej morfinę.. Dopiero choć cały czas strasznie cierpi. No ale lekarzom na pytania czy coś boli i jak się czuje odpowiada że dobrze.. Nie jest świadoma. Ale ja już zrobiłam raban, by nie traktowali jej poważnie.. w zasadzie od piątku praktycznie nie śpi. W szpitalu jest od niedzieli i cały czas siedzi na brzegu łóżka. Nie chce za nic się położyć i tak dzień i noc. Już nie ma sił siedzieć oczy jej się zamykają ale walczy by nie spać. Wyrwała sobie wczoraj kroplówkę. a w nocy się pakowała. Wszystko powyciągała, swoje rzeczy na kupkę na środku sali składała i gdzieś chciała iść..Pewnie uciekać do domu Cały czas jęczy i woła Boga. Pani z jej sali to mówi że mama strasznie się męczy. I gaśnie w oczach. Dzisiaj już jest taka słaba. Zawołałam księdza. Dziwne bo jej lekarka prowadząca odpowiada wymijająco. Ja jej mówię że wiem i czuję że mama umiera, a ta być może ale coś tam..Niepoważna.. Cieszę się, że ten lekarz przy przyjęciu był szczery do bólu,a o szczerość go prosiłam. Mama cały czas pluje krwią już w takich ilościach... Starszy synek pyta o babcię. że ją chce i tęskni. Powiedziałam mu, że może babcia pójdzie do Bozi.. To powiedział że weźmie samolot i ją złapie w chmurach i przywiezie do domu.. W sumie chyba niepotrzebnie 3,5 latkowi mówię takie rzeczy _________________Rozstanie jest naszym losem. Ponowne spotkanie-nadzieją... Mamuś[*] ada77 Dołączyła: 19 Gru 2010Posty: 8Pomogła: 1 raz #48 Wysłany: 2011-06-01, 00:37 Moja Mamusia odeszła dzisiaj o Czekała na mnie. Zgasła kilka minut po moim przyjściu do szpitala. Jak przyjechałam już nie siedziała, leżała w pampersie, oczy za mgłą. Wiedziałam... Powiedziałam Mamuś przez łzy. W tej chwili na kilka sekund zatrzymał się oddech. Po chwili wrócił. Zawołałam pielęgniarkę. Spytałam czy mama umiera, powiedziała że tak ale jak długo to potrwa nie wie. Poprosiła mnie na korytarz, przez uchylone drzwi na nią zerkałam pojawił się znowu chwilowy bezdech. Pielęgniarka powiedziała że mogę zostać czuwać.. Bałam się. Ale jak koło niej usiadłam złapałam za rękę oddech zatrzymywał się coraz częściej. Pielęgniarka powiedziała, bym jej pomogła ją poprawić bo tak opadała. Jak ją uniosłyśmy to jęknęła.. Znowu wzięłam jej dłoń i po chwili oddech ustał całkowicie. Czekała na mnie bym była przy niej. była po morfinie i w końcu leżała i była spokojna.. W płucach bulgotało jak w opisach, Ale widziałam, że w końcu nie cierpi.. Cieszę się że już jest jej lepiej po tamtej stronie Pan co był na sali u chorej mamy powiedział że chwilę przed moim przyjściem ściągnęła sobie tlen z nosa.. Nie chciała już przedłużać.. Poddała się. Mamuś kocham cię, dziękuję za wszystko dobre i przepraszam za to co mogło być lepiej. Będę tęsknić _________________Rozstanie jest naszym losem. Ponowne spotkanie-nadzieją... Mamuś[*] wronka Dołączyła: 09 Maj 2011Posty: 117Skąd: ŚwiętokrzyskiePomogła: 11 razy #49 Wysłany: 2011-06-22, 10:16 NMój tata odszedł w piątek 17/06/2011. To co zauważylismy to: Kilka dni przed śmiercią zaczęły marznać mu stopy , oddech był cięższy, jakby coś chlupało w płucach, refluks. Kilka godzin przed zgonem "lało" się z niego. Delikatnie siniał na twarzy, wypadały bardzo włosy. W tym dniu tata poczuł się lepiej. Był sprawniejszy, kontaktowy. Pił i jadł do końca. KtoJeśliNieTy Dołączyła: 26 Cze 2011Posty: 3 #50 Wysłany: 2011-06-29, 10:38 Gdy w grudniu moja Mama odchodziła od razu wiedzieliśmy ,że ta chwila się zbliża.... Już praktycznie nie mieliśmy z Nią kontaktu. Mama miała zamknięte oczy,oddech ciężki (tlen był podłączony) na nogach -od stóp do ud zaczęły pokazywać się sińce-to była oznaka ,że krążenie przestało funkcjonować,stopy były bardzo zimne ,rozszerzone źrenice oraz drgawki,które miałam wrażenie ,że męczą Mamę. Gdy nad ranem Mama odchodziła... Zrobiła kilka głębszych wdechów.... i ........ odeszła... spokojnie... oby najmniej boleśnie... A nam pozostałą tęsknota smutek łzy.... i Jej brak!!!!! :( Mineło pół roku ....ból pozostał! _________________...:::Kiedy Odchodzą Anioły Zostaje Wiatr Po Ich Skrzydeł Trzepocie:::... gosia33 Dołączyła: 23 Paź 2009Posty: 225Skąd: zabrzePomogła: 31 razy #51 Wysłany: 2011-06-29, 18:11 U bratowej niepokojące objawy pojawiły się 7-10 dni przed śmiercią.. Najpierw pojawiły się bardzo duże obrzęki stóp i łydek, bratowa nie mogła chodzić. Drugim objawem było bardzo duże osłabienie- potrzebowała pomocy we wszystkim- mycie, ubieranie, podtrzymywanie przy próbie zmiany pozycji z leżącej do siedzącej, brak apetytu.. W trzy dni przed śmiercią bratowa już nic nie jadła, malutko piła, osłabienie straszne ( nawet koc którym była nakryta ciążył jej niesamowicie dzień przed śmiercią- wymioty żółcią, duszność, zaburzenia połykania ( moczyłam tylko usta ) przysypianie- w jednej chwili rozmawiałyśmy a ona już za chwilę spała nie skończywszy zdania... Wieczorem umyłam i przebrałam- obiecałam przyjść raniutko - spóżniłam się... minie dwa miesiące jak nas opuściła... _________________gosia33 Mark PRZYJACIEL Forum Dołączył: 25 Sty 2010Posty: 361Skąd: PolskaPomógł: 149 razy #52 Wysłany: 2011-07-15, 18:31 mój tata Tata o "kiedyś tam", bo nigdy nie powiedział od kiedy, miał krwiomocz. Gdzieś na początku br., jeszcze jak żyła mama dostał skierowanie do szpitala, a trafił tam prawie nazajutrz po pogrzebie mamy. W ramach TUR pobrano wycinek i ... rak uroteidalny ( więcej we właściwym wątku ). Po konsultacjach z lekarzami tata zgodził się na cystektomię. Ze szpitala co prawda wyszedł na własnych nogach, ale w domu położył się do łóżka i ... już nie wstał. Jego stan zdrowia zamiast się poprawiać tylko się pogarszał, choć rozpoznanie raka dawało dużą nadzieję ( niski stopień złośliwości ). Zważywszy na pogarszający się stan zdrowia tata został przyjęty na początku tygodnia do szpitala na neurologię. Byłem dziś u niego, było źle, a jest jeszcze gorzej, tata prawie bez kontaktu, ma ( niedużą ) gorączkę, pielęgniarki mówią, że nie chce jeść, ani pić, ma - też niewielkie - drgawki rąk, nie potrafi w nich utrzymać małej ( 0,5 litra ) butelki wody mineralnej, tak jakby miał niezborność ruchową rąk ( bo na nogi nie chodzi od ok. 14 dni ). Jeżeli tak wygląda umieranie - a tak może być, to nie ma w tym nic dumnego, nie ma patosu, ani humanizmu, tylko nikomu niepotrzebne cierpienie, nie przynoszące dumy człowiekowi, ani Temu, kto nas stworzył. Wszystkie te wydarzenia miały oczywiście miejsce w tym roku. _________________c'est la vie megwaw Dołączyła: 19 Lip 2011Posty: 4Pomogła: 1 raz #53 Wysłany: 2011-07-19, 13:19 Witam. Troszkę juz poczytałam w tym temacie ale czuje pewien nie dosyt. Zaczne od tego, że mam chorą na ziarniaka grzybiastego 83 letnią babcie, która od miesiąca czuje się słabo...a nawet gorzej niz słabo. Jest po 3 cyklach chemii ostatni skończyła właśnie miesiąc temu i po ostatnim przyjsciu do domu się zaczęło... Opisze jak babcia się teraz czuje i prosze o odpowiedz czyto właśnie już tuz tuż... -brak apetyty -mówi że boli ja przełyk i żołądek, ma problem z przełykaniem. Je tylko zupki i to w malutkich ilosciach -mówi że ma bardzo sucho lub lepko w ustach -trzesą jej się ręce -ma problem z poruszaniem się. Jak idzie to musi trzymać sie ściany bo inaczej się zatacza -dzis rano powiedziała że przychodzą do niej jakieś Panie i dzieci i słyszy jak ktos do niej woła "Alinka wstawaj juz zdrowa jesteś" -słyszy szum w uszach przez co mówi, że nie słyszy Nas (mnie i mamy) - mówi że cięzko jej mówić...troche sepleni. -ma biegunkę -często widać że nie chce jej się rozmawiać, słabo odpowiada na pytania jak by z musu. Choć dziś rano gadała bardzo dużo pierwszy raz od miesiaca i mówiła że lepiej się czuje. To tyle co teraz przychodzi mi na myśl. Rozmawia świadomie, sama mówi że cos się dziwnego z Nia dzieje, że jest dziwna, "sztuczna" jak to ona powiedziała. Rozpoznaje Nas. Czy to już czas...? Pomózcie! Smutny Dołączył: 24 Lip 2011Posty: 13Skąd: ŚląskPomógł: 2 razy #54 Wysłany: 2011-07-24, 01:42 Ja mam pytanie ... Dość drastyczne. Byłem przy śmierci bliskiej osoby właśnie w hospicjum. Osoby tam pracujące są cudowne, udzieliły niesamowitego wsparcia i były przy nas podtrzymując nas na duchu. Panie poinformowały mnie, że po śmierci występują odruchy jakby zmarły łapał jeszcze powietrze. Nagle przestała osoba oddychać, otwarła oczy i potem je wywróciła i opadły normalnie i zie zamknęły. Wtedy siostra sprawdziła źrenice przypuszczam że było już po wszystkim. Osoba ta odeszła. Ale potem 3-4 razy w odstępach czasu otwarła usta jakby chciała łapać powietrze i jerzyk był czarny :( Przyczyną śmierci była niewydolność nerek (chyba dlatego język poczerniał) Ogólnie osoba była chora na zespół chorób. Nie ruszała rękoma ani nic po prostu jakby usnęła i przestała oddychać. Panie powiedziały że spokojnie odszedł i nic nie czuł. Nie daje mi spokoju tylko to "łapanie powietrza" bo ciągle się martwię, że to była męka, łapanie ostatnich łyków powietrza. Nie daje mi to spokoju ... Czytałem o odruchach łazarza itd itp ale nie ma nic o ustach ... Czy siostry chciały mnie uspokoić? Czy faktycznie tej osoby już nie było i to były odruchy nerwowe? Z wyjątkiem tych odruchów ... to wyglądało jakby naprawdę usnął spokojnie ... to nastąpiło po kilku minutach od ustania oddychania i po sprawdzeniu oczu przez panią doktor ... Anelia PRZYJACIEL Forum Dołączyła: 27 Gru 2010Posty: 2959Skąd: WlkpPomogła: 466 razy #55 Wysłany: 2011-07-26, 14:35 Witajcie! Jak zapewne już większość z Was wie-mój tatko odszedł W momencie kiedy pierwszy raz trafiłam na to forum to po kilku tygodniach, przypadkowo trafiłam właśnie na ten temat Umieranie-jak rozpoznać, że to już blisko ? ale tak szybko jak na to trafiłam tak szybko i uciekłam... Unikałam tematu jak ognia, bałam się wiedzieć jakie są oznaki, że ktoś bardzo chory już pomału gaśnie, że jego dni są już policzone. Do końca Naszej walki nie zaglądałam na ten temat... Zastanawiam się dlaczego ? Chciałam uciec przed prawdą, a może bałam się, że i u Nas te dni nastąpią, byłam pewna, że przed Nami jeszcze wiele lat walki, że ja nie potrzebuję czytać o umieraniu, że temat jest dla osób silnych psychicznie ?!! Dziś kiedy minęły niecałe 4 tygodnie od śmierci tatusia zaczęłam czytać wszystko od początku oczywiście łzy lały się strumieniami a po ciele przechodziły dreszcze... I wiecie co, gdybym tylko mogła cofnąć czas, forum zaczęłabym czytać od właśnie tego tematu najprawdopodobniej. To co przed Nami, to co jest Nam pisane jest niestety nie uniknione ale dobrze jest wiedzieć kiedy zaczyna się dziać zle i to nie po to aby siebie do tego przygotować, bo tego to raczej chyba nie da się zrobić ale po to aby Nasi bliscy mogli te ostatnie chwile być wśród bliskich rodzin, aby można było nie żałować ostatnich chwil będąc w danym momencie gdzieś dalej ,aby czuli bliskość Nas, aby mogli spokojnie odejść... do tego wszystkiego czytając ten temat myślę, można się przygotować, przewidzieć podczas obserwacji. A więc ja tak uciekałam od tego ale gdybym zapoznała się z tematem wczśniej to przypuszczam, że to czego żałuję obecnie zrobiłabym inaczej. Ten ostatni tydzień szczególnie kiedy tatko przechodził horror w rejonowym szpitalu - zabrałabym go do domu, bo już wtedy pojawiły się oznaki, które tu przeczytałam... spędziłby chociażby kilka dni więcej będąc z Nami 24h na dobę, bo przecież w domu był taki spokojny Dziś żałuję, że nie czytałam Was tu... Dzięki temu tematowi człowiek naprawdę może wiele przewidzieć, bo wiele rzeczy , oznak , że tatko odchodzi było i u Nas - a ja nie myślałam, że śmierć czai się za rogiem i mimo próśb taty przekonywałam go, że musi wytrzymać, że jest w szpitalu, bo chcemy mu pomóc, że ja zawsze będę obok ... ale to nie to samo dom jest domem, dla chorego jest to zdecydowanie ulga w cierpieniu wiedząc, że jest na Swoim, wiedząc , że każdy jest blisko .... ja pozwoliłam aby tatko był z Nami w domu tylko ostatnie niecałe dwa dni, i to tylko dlatego, że Was nie czytałam... tak bardzo żałuje !!! U Nas objawami było: - czasami majaczenie - tydzień przed śmiercią zupełny brak apetytu (na siłę karmiłam tatę ) -nie można było taty zrozumieć -cały czas leżał -kilka dni, około 5 może 7 dni przed śmiercią, w środku wszystko mu bardzo głośno "bulgotało", czy może mi ktoś wytłumaczyć co to jest, skąd się to bierze ? -większość czasu tatko spał , spał z otwartymi ustami -ostatni dzień pojawiła się temperatura, ponad 38 -ostatni dzień zauważyłam, że w woreczku od cewnika nie pojawił się mocz -ostatnie 3 dni nie narzekał, że coś go boli, pojawił się duszność -ostatnie 4 może 5 dni przed śmiercią, momentami problem z połykaniem -3 dni przed śmierią mimo iż nie jadł tylko spróbował- miał apetyty, to chcił loda, to kompot z wiśni ale bardzo kwaśny, to sok pomidorowy... chciał też 40% nie wiem czy zażartował, czy mówił poważnie i już się tego nie dowiem, bo i tak nie zdążyłam nad tym myśleć, kupiłam 40% , nalałam do kieliszka i pod kwiatami na grobie postawiłam kieliszek i papieros Strasznie ciężko mi jest to pusać, łzy leją się strasznie ale wiem, że są ludzie, którym może mój opis się przyda, pomoże w porę zadziałać... mi się nie udało tak jakbym tego chciała i tylko dlatego, że unikałam obecnego tematu jak ognia. Dla tych którzy tak jak i ja się boją- czytajcie to, temat jest na "wagę złota", ostatnie chwile są strasznie ale moża je wypełnić szczególną czułością i obecnością przy chorym. Kłaniam się wszystkim, którzy opisują oznaki odchodzenia i kłaniam się temu kto załozył temat ... _________________Anelia Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda ! megwaw Dołączyła: 19 Lip 2011Posty: 4Pomogła: 1 raz #56 Wysłany: 2011-09-08, 13:49 Ja napiszę tak : Moja babcia miała chłoniak skóry z komórek typu T...wszystko zaczeło sie 20 lat temu, kiedys lekarze rozpoznali to jako AZS atopowe zapalenie skóry. Dopiero od 2 lat stwierdzili że to chloniak. Babcia wzięła 4 cykle chemii, nic nie pomogło byc może było juz za późno... Dokładnie 19 czerwca skończyła cykl chemii na ursynowie, czuła się wtedy bardzo dobrze, sama była szczęśliwa że tak to wszystko dobrze idzie...20 czerwca jednak babcia zadzwoniła do nas że bardzo źle się czuje...nie mogła oddychac ból w klatce, nagle straciła siły, nie mogła chodzić...Wezwałyśmy lekarza stwierdził zapalenie dróg oddechowych, dał antybiotyk po 10 dniach antybiotyku nic nie ustało. Babcia sama nie chodziła, szybko się męczyła, przestała jeść mózwiła że ma coś w gardle, że bardzo ją boli przełyk i ma bardzo sucho w buzi. wezwałyśmy karetkę...zabrali babcię po czym po 8 godz wypuścili i dali ten sam antybiotyk...Nadal nic nie pomagało...Babcia coraz gorzej słyszała, mniej mówiła, cały czas spała, nie jadła prawie nic, mało piła. Po tygodniu znów została wezwane pogotowie tym razem babcia została w szpitalu bo okazało się ze ma wrzody w gardle...W szpitalu równiez nie jadła, tylko kroplówki ja podtrzymywały...Po tyg lezenia zaczęła miec omamy, mówiła od rzeczy...nadal nie jadła i mówiła że nie ma poprawy...Był problem z wypróznianiem ciągle biegunki. Babcia chciała wrócic do domu bo nie widziała poprawy z resztą i tak juz po połtora tygodnia dostała wypis. Cieszyła się jak dziecko że jest juz w domu. [ Dodano: 2011-09-08, 14:02 ] Bylo coraz gorzej...nie pila, nie jadla, nie chodzila... w ostatnim tyg przestala sama siadac, rece jej byly ciagle zimne,miala problem z mowieniem. Wszystko ja bolalo. Mowila ze chce umrzec. Byla na to wygladala bardzo zle. W ostatnim dniu juz nie polykala picia. Rece od dwoch dni byly sine. Nic nie mowila, pokazywala... Czasem sie usmiechnela przez lzy. Ja nie moglam juz patrzec na to...Przytulalam sie trzymalam za reke. Unosila rece do gory nie wiem co to mialo znaczyc. Czesto oddawala kal czarny 2 gody przed smiercia, nogi zrobilz sie sine pozniej twarz...zaczela glosno i szybko oddychac...chyba juz mnie nie slyszala...powoli oddech byl coraz cichszy i plytszy...az ustal bardyo spokojnie odeszla.... Zebra PRZYJACIEL Forum Dołączyła: 08 Lip 2011Posty: 553Skąd: GdańskPomogła: 52 razy #57 Wysłany: 2011-09-11, 19:59 mili, Moja Mama w szpitalu umawiała się z koleżanką z łóżka obok na kawcię w Sopocie, po kilku godzinach jechałyśmy do hospicjum, z którego miałyśmy dzień później jechać jednak do domku, niestety dzień później zaczęła coraz więcej spać, aż zapadła w śpiączkę. Trwało to tydzień W sumie stan Mamy drastycznie pogorszył się z dnia na dzień U nas zimno było złym znakiem _________________"Bywają rozłąki, które łączą trwale." megwaw Dołączyła: 19 Lip 2011Posty: 4Pomogła: 1 raz #58 Wysłany: 2011-09-12, 12:06 mili : jest to możliwe że nagle Twój tata zaczął się źle czuć, jak juz pisałam babcia osłabła z dnia na dzień...w niedziele sama wróciła z Ursynowa i była na zakupach w hipermarkecie w poniedziałek nie była w stanie sama dojść do łazienki...Jak już zaczną się te pierwsze oznaki to szybko choroba się posuwa. Równe 2 miesiące babcia cierpiała od 20 czerwca aż po 20 sierpnia... A propos goraca i zimna to w pierwszych 8 tyg choroby było jej ciągle zimno za to w ostatni tydzień non stop gorąco. odkrywała się rozpinała piżamę, zdejmowała pampersa nawet i tak leżała cały dzień i noc. antica: Możliwe że jest tak jak mówisz, troszke żałuje ż enie spytałam wtedy czemu tak unosi ręce, bo była jeszcze świadoma i czasem z wielkim wysiłkiem coś odpowiadała... A ten jej przeszywający wzrok który cały czas mnie obserwował...(oczywiście gdy znalazła się siła na otwarcie oczu) Chyba chciała się jeszcze nacieszyć moim widokiem. Te kręcone ręką kólka nad brzuchem moż emiały oznaczać ból. To wszystko jest takie straszne i przykre i jest oprócz tego tak wielką tajemnicą jest dla nas... Ale babcia chciała już umrzeć modliła się codzień i prosiła Boga by juz ją zabrał stąd. Chciałaby z Nami zostać ale nie w tych cierpieniach... wronka Dołączyła: 09 Maj 2011Posty: 117Skąd: ŚwiętokrzyskiePomogła: 11 razy #59 Wysłany: 2011-09-13, 09:09 megwaw- Mojemu tacie też pod koniec choroby było cały czAs gorąco. Zdejmował z siebie wszystko ącznie z pampersem. Chociaż jakiś czas przed śmiercią miał zimne nogi-bo zakłasaliśmy mu skarpetki. A na dobę może trochę krócej-temperatura ciała zaczęła Mu spadać-choć Zachowywał się jakby było mu gorąco. Co do podnoszenia rąk ku górze. Opisałam to w swoim wątku jeszcze w pół godziny przed śmiercią wyciągnął ręce i powiedział "Boziu" Zebra PRZYJACIEL Forum Dołączyła: 08 Lip 2011Posty: 553Skąd: GdańskPomogła: 52 razy #60 Wysłany: 2011-09-13, 16:23 Właśnie wyszukałam artykuł Pomógł mi zrozumieć dlaczego Mama około 3 dni przed śmiercią, gdy byłam przy Jej łóżku i chciałam pogłaskać, zabrała rękę i odwróciła głowę. Te klika m-cy mam ten obraz przed oczami, zastanawiałam się czy była na mnie zła Teraz mogę się domyślać, że to było pożegnanie [ Dodano: 2011-09-13, 16:29 ] "Bolesnym dla rodziny etapem duchowego umierania jest zerwanie związków. Pacjent może odpychać osoby, które najbardziej go kochają, są blisko niego od wielu tygodni czy miesięcy, opiekują się nim i okazują mu całą swoją troskę i dobroć. Nie wolno utożsamiać tego odtrącenia z brakiem miłości. Jest to raczej wczesne pożegnanie – chory potrzebuje zdystansowania się od osób, od których odchodzi, i skupienia się na celu, w kierunku którego zdąża. Bez etapu zerwania więzi to przygotowanie się do ostatecznego odejścia byłoby niemożliwe. Kathy Kalina wspomina pacjenta, który pewnego dnia zabronił siadać ukochanemu psu przy swoim łóżku. Pacjent ten umarł trzy dni później." _________________"Bywają rozłąki, które łączą trwale." Wyświetl posty z ostatnich: Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietachNie możesz załączać plików na tym forumMożesz ściągać załączniki na tym forum Dodaj temat do UlubionychWersja do druku ZadowolonyPrzyczyny śmierci chomikówNiewłaściwe odżywianie Niewłaściwa pielęgnacja Choroby Nieostrożne obchodzenie się Urazy Rzeczy i przeciągi Inne powody Jak zrozumieć, że chomik umieraZachowanie Oględziny Jak chomiki umierają ze starości? Co zrobić, gdy chomik umrze Co zrobić, gdy chomik umrze Jak zakopać chomika Jeśli chomik zmarł u dziecka, utrata zwierzaka jest często bardzo bolesna. Żywotność puszystych gryzoni jest krótka, ale przestrzegając warunków odpowiedniej pielęgnacji można ją nieco przedłużyć. Przygotowując się na to, że chomik umiera, warto pomóc małemu właścicielowi poradzić sobie ze Twój zwierzak jest nieruchomy, ale wykazuje oznaki oddychania lub kołatanie serca, skorzystasz z informacji o przyczynach unieruchomienia u śmierci chomikówŻywotność zwierząt domowych jest krótka i wynosi średnio od 2 do 3 lat. Wszystkie żywe istoty umierają ze starości i nic nie można na to poradzić. Istnieją inne czynniki, które prowadzą do śmierci zwierzęcia. Niektóre zależą od warunków stworzonych do życia odżywianieZdrowie i życie zwierzaka w dużej mierze zależy od jakości oferowanej karmy. Chomik jest dość nieczytelny w jedzeniu, od którego może nie tylko dostać wzdęcia i biegunki, ale także produkty spożywcze są zabronione do spożycia:nieświeże, zgniłe, przeterminowane produkty;potrawy wędzone, smażone i tłuste;kiełbaski;jedzenie z przyprawami;słodycze;Owoce egzotyczne;czosnek, cebula, pielęgnacjaMożliwą przyczyną przedwczesnej śmierci, która zależy od właściciela, jest rzadkie czyszczenie klatki. Opieka obejmuje nie tylko regularne czyszczenie odchodów i zmianę pościeli, ale także utylizację zapasów. Zwierzęta podążają za swoją naturą i mają tendencję do przechowywania żywności na przyszłość, zwłaszcza przed nadejściem chłodów. Niektóre produkty z czasem ulegają degradacji. Ciągłe i całkowite usuwanie inwentarza stresuje gryzonia, dlatego rozsądniej jest zastąpić zepsute pokarmy często cierpią na zakaźne przeziębienia. Opóźnione lub samoleczenie może również prowadzić do śmierci chomika. Przy pierwszych oznakach choroby zwierzę należy pokazać lekarzowi weterynarii i postępować zgodnie z jego instrukcjami w są również podatne na rozwój guzów. Jednym z powodów pojawienia się onkologii jest karmienie zwierząt zakupionymi krakersami, chipsami i innymi produktami zawierającymi różne wypełniacze i stabilizatory. Biorąc pod uwagę wielkość zwierzęcia, spożywanie takich pokarmów w dużych ilościach niekorzystnie wpływa na obchodzenie sięPuszyste gryzonie są bardzo płochliwe, ostre dźwięki lub ciągły hałas mogą doprowadzić zwierzaka do zawału serca lub udaru mózgu. Należy wyjaśnić dzieciom, że nie wszystkie zabawy ze zwierzęciem będą odpowiednie. Nie przedstawiaj swojego zwierzaka innym zwierzętom ani nie kąp się w względu na delikatną sylwetkę łatwo zranić zwierzę przez nieostrożne podnoszenie lub upuszczanie go z wysokości. Gryzoń może sam spaść, dlaczego nie należy go wypuszczać na spacer bez opieki po stole lub innych wysokich i przeciągiOptymalne warunki życia zwierzaka to wentylowane pomieszczenie o temperaturze powietrza około 20-22 °C, z dala od bezpośredniego słońca, grzejników i powodyNikt nie jest bezpieczny przed wypadkami, ale uważna postawa pomoże uniknąć takich tragedii jak ucieczka czy ciężki przedmiot spadający na jungar. Homa, który uciekł z klatki, może obgryzać nieodpowiednie przedmioty, dostać z tego powodu niedrożność jelit lub porażenie prądem od zrozumieć, że chomik umieraUważny i opiekuńczy właściciel z czasem zauważy oznaki złego samopoczucia lub komunikacja z Twoim zwierzakiem pomoże Ci nauczyć się normalnego zachowania, a następnie rozróżniać zmiany. Żywa homa jest zwykle aktywna w nocy i nieco mniej w ciągu dnia. Senne i niebawne zwierzę jest najprawdopodobniej niezdrowe, ale warto pamiętać o hibernacji sezonowej podczas przedłużających się żywieniowe również mogą się zmienić. Zdrowe zwierzę je regularnie i często się w tym celu apetyt - powód, aby przez kilka dni pilnować swojego zwierzaka. Jeśli homa w ogóle nie je, powinieneś pokazać to która jest stale mokrymi włosami pod ogonem, jest oznaką inwazji lub infekcji robakami. Natychmiastowe leczenie weterynaryjne może uratować życie Twojego badanie skóry pozwala zauważyć obrzęki, ropnie, zaczerwienienia i łuski, które są objawami chorób skóry i infekcji. Jeśli delikatnie naciągniesz skórę w okolicy łopatek, to u zdrowego zwierzęcia powróci ona do poprzedniej pozycji. W przeciwnym razie będzie to oznaka silnego zdrowego zwierzaka jest gęsta i błyszcząca. Przerzedzenie włosów zdarza się u starego gryzonia lub jest oznaką pyska i oczu pomoże w porę zauważyć oznaki infekcji, przeziębienia, zapalenia torebek chomiki umierają ze starości?Nie da się uniknąć śmierci małego przyjaciela. Ale widząc, jak chomiki zmieniają się na zewnątrz przed śmiercią, zaczynają zachowywać się ostrożniej, możesz spróbować przygotować się mentalnie z wyprzedzeniem na starzenia się i zbliżającej się śmierci:włosy przerzedzają się, matowieją, miejscami wypadają na głowie, oczy stają się mętne;zwierzak porusza się wolno, nie biega na kole, nie bawi się, długo śpi;schudnąć, mniej jeść, nie zaopatrywać się w się zwierzę wymaga zwiększonej opieki i zrobić, gdy chomik umrzeJeśli nie możemy pomóc starzejącemu się chomikowi syryjskiemu lub innemu chomikowi, wizyta u weterynarza w odpowiednim czasie może uratować młodego chomika przed śmiercią. Lepiej zapamiętać i zapisać zauważone zachowania i objawy. Pomoże to specjaliście szybciej zdiagnozować i przepisać odpowiednie leczenie w domu. Możliwe, że klinika nie będzie w stanie pomóc, ale warto spróbować wyleczyć ma potrzeby milczeć przed dzieckiem, że zwierzak, który dożył swojej kadencji, wkrótce umrze, najważniejsze jest delikatne wyjaśnienie, dlaczego tak się zrobić, gdy chomik umrzeJeśli nagle zmarł chomik dżungarski lub inny, należy odróżnić śmierć od zdrowego snu lub paraliżu. Główne oznaki śmierci to brak oddychania i pulsu. Biorąc ciało do ręki, możesz określić temperaturę, bicie serca lub jego brak. Martwy chomik dostaje rigor futrzanego przyjaciela jest często złamanym sercem dla dziecka, które się do niego przywiązało. Małego właściciela nie trzeba oszukiwać, ale ważne jest, aby w rozmowie był wrażliwy, otwarty na współczucie. Nikt nie powinien być obwiniany za śmierć zwierzęcia. Dobre wspomnienia zwierzaka pomogą dziecku uciec od doświadczeń, a późniejsze pozyskanie nowego zwierzaka zagłuszy ból zakopać chomikaPo śmierci zwierzaka istnieje kilka opcji pochówku. Możesz skontaktować się ze służbą weterynaryjną i dowiedzieć się o kremacji gryzonia. Mogą również udzielić informacji o obecności cmentarzy dla zwierząt w w Twoim mieście nie ma takiej usługi, to warto dowiedzieć się o nieoficjalnych cmentarzach zwierząt, na których właściciele sami chowają swoich małych przyjaciół i za darmo. Zakopanie zwierzęcia w najbliższym parku lub na trawniku w pobliżu domu nie jest najlepszą opcją. Takie groby rozdzierają bezpańskie psy, poza tym jest to prawnie zabronione ze względów właścicieli robi groby dla martwych zwierząt w lesie lub w odległym zakątku letniego domku. Ostatnia opcja jest najlepsza. Jeśli dziecko będzie uczestniczyć w pochówku, możesz użyć małego pudełka jako zaimprowizowanej trumny i oznaczyć miejsce pochówku przyniesionymi kamieniami i roślinnymi kwiatami. Na terenie Twojego ogrodu dzikie lub bezpańskie zwierzęta nie dotrą do i zabawki pozostawione po chomiku muszą być dokładnie zdezynfekowane. Decyzję o nabyciu nowego zwierzaka po utracie dziecka należy podjąć samodzielnie. Udostępnij w sieciach społecznościowych:: Podobny Niegdyś całkiem powszechne było przekonanie, że kotów właściwie nie trzeba karmić, wystarczy nalać im mleka i trzymać je na zewnątrz, to same sobie coś upolują. To myślenie na szczęście odchodzi już do lamusa. Odpowiedni sposób żywienia kotów jest bardzo ważny. Ile razy dziennie karmić kota? Co wpływa na ilość karmy, którą powinien spożywać Twój kot? Jak zadbać o jego dietę i zapewnić mu najlepsze posiłki? 1. Żywienie kotów – dlaczego jest tak istotne? 2. Co wpływa na ilość karmy dla kota? 3. Wielkość 4. Wiek 5. Stan zdrowia 6. Ile razy dziennie karmić kota? 7. Złe nawyki żywieniowe – czemu są groźne? 8. Właściwe żywienie kota – podsumowanie Żywienie kotów – dlaczego jest tak istotne? Nie można liczyć na to, że kot będzie zdrowy i szczęśliwy, jeśli nie będzie odpowiednio żywiony. Nie bez powodu średnia życia kotów wolnożyjących jest o wiele krótsza niż kotów, które żyją w domu. Wpływ na to ma też, oczywiście, bardziej niebezpieczny tryb życia, ale dostęp do jedzenia i sposób odżywiania też ma kolosalne znaczenie. Tylko kot odpowiednio karmiony ma szansę zachować zdrowie, bo dieta dostarcza mu wszystkich niezbędnych do życia witamin i innych składników odżywczych. Znaczenie ma też ilość jedzenia. Kot wolnożyjący, jeśli nie jest dokarmiany przez dobrych ludzi, je tylko wtedy, gdy coś upoluje. Kot domowy ma ten luksus, że nigdy nie chodzi głodny, co pozytywnie wpływa na jego zdrowie i samopoczucie, oczywiście pod warunkiem, że nie jest też przekarmiany. Za dużo jedzenia też jest szkodliwe. Jak często karmić kota? Co wpływa na ilość karmy dla kota? To ile karmy dla kota dziennie będzie dawką wystarczającą to rzecz bardzo płynna. Wszystko zależy od wielu czynników, dlatego nie można założyć, że wszystkie koty mogą jeść tyle samo i będą reagować na to tak samo. Można jednak kierować się kilkoma kryteriami, które pomogą ustalić ilość idealną ilość karmy, która powinna lądować w kociej misce. Jakie to kryteria? Wielkość Wielkość kota w dużej mierze wpływa na to, ile karmy powinien dostawać Twój kot. Koty dużych ras, takie jak Main Coony, zjedzą więcej niż przedstawiciele mniejszych ras. Dużo zależy też od stanu zdrowia, sytuacja zmienia się na przykład w przypadku kotów z nadwagą, które powinny dla zdrowia stracić zbędne kilogramy lub przeciwnie, w przypadku kota, który musi zyskać parę kilo, by wyjść z niedowagi. Dobierając ilość karmy, należy wziąć to pod uwagę. Wiek Kocięta początkowo żywią się wyłącznie mlekiem swojej mamy i same sięgają po nie, gdy czują głód. Kociaki od około czwartego tygodnia życia można powoli przestawiać na pokarmy stałe. Ich żołądki są jednak bardzo malutkie i nie są w stanie pomieścić zbyt wiele, dlatego muszą jeść mniejsze porcje, lecz równie często, jak koty dorosłe. W takim razie jak często karmić małego kota? Często przyjmowaną przez hodowców częstotliwością są małe porcje podawane co cztery godziny. Koci seniorzy mogą mieć z kolei gorszą przyswajalność składników odżywczych z pożywienia, dlatego często bywa tak, że też powinny jeść więcej, choć tu należy być szczególnie ostrożnym, by kot nie przytył. Najlepiej jednak, by dostawały pożywienie wysokiej jakości, przeznaczone specjalnie dla starszych kotów. Stan zdrowia Stan zdrowia ma niebagatelne znaczenie dla ilości karmy, którą powinien dostawać Twój kot. Koty po sterylizacji zazwyczaj powinny jeść mniej, bo mają tendencję do tycia po zabiegu – zmniejsza im się zapotrzebowanie energetyczne. Koty w okresie rekonwalescencji z kolei muszą nabrać sił, więc warto podawać mu dobrej jakości pożywienie i dopilnować, by jadł. Chore koty jedzą niewiele, dlatego nie martw się, jeśli zmniejszy porcje przyjmowanego jedzenia. Jeśli Twój kot jest chory – tymczasowo lub przewlekle – warto jego dietę starannie omówić z lekarzem weterynarii, a w razie potrzeby zgłosić się również do dietetyka weterynaryjnego. Ile razy dziennie karmić kota? Podobnie jak ilość karmy, również częstotliwość karmienia ma spore znaczenia dla zdrowia kota. Ile razy karmić kota z cukrzycą czy innymi chorobami? Właściwie tyle razy, ile kota zdrowego. Zmienia się jedynie rodzaj pożywienia. Ta wiedza korzystnie wpływa na ich zdrowie. Niektórzy wskazują za model idealny sposób żywienia kotów w naturze. Te koty jedzą tylko wtedy, gdy coś upolują i poświęcają na to wiele czasu. Według tego sposobu kot je mało, ale często i serwuje mu się nawet sześć i więcej niewielkich posiłków. Jeszcze inni wskazują, że dwa większe posiłki dziennie plus stały dostęp do przekąsek i suchej karmy jest najlepszym wyjście, ale to mit i niewłaściwe działanie. Istnieje też podobny pogląd, który zakłada stały dostęp kota do wszelkiego rodzaju pożywienia, bez pory na większy posiłek. Po prostu kot je, wtedy, gdy tego potrzebuje. To jednak nie sprawdzi się u kotów z nadwagą i łakomych, bo stały dostęp do karmy suchej może być dla nich zbyt kuszący – mogą nie oprzeć się chęci zjedzenia całej zawartości miski naraz. Kwestia nieco komplikuje się, gdy zwierzę ma specjalne potrzeby żywieniowe. Ile razy dziennie karmić kota po sterylizacji? Takie koty mają często skłonności do tycia, a przy tym chcą jeść więcej. Dlatego dobrym pomysłem jest zwiększenie liczby posiłków przy zachowaniu lub – w razie konieczności nawet zmniejszeniu – dziennej porcji wyżywienia. Informacje na temat dawkowania kociego jedzenia często znajdziesz też na opakowaniach karm. Złe nawyki żywieniowe – czemu są groźne? Każdy chciałby, by jego kot był najzdrowszy i najszczęśliwszy na świecie. Często z tym w parze idzie przekonanie, że dużo smacznego jedzenia jest wyznacznikiem szczęścia. Jeśli kot nauczy się, że dokarmiasz go między posiłkami i dzielisz się z nim zawartością swojego talerza, może odmówić jedzenia swojej właściwej karmy, a stąd prosta droga do nadwagi i problemów zdrowotnych. To, czego nauczymy kota na samym początku, zostaje z nim na długo. Kot może nauczyć się żebrać o Twoje jedzenie, bo przecież wcześniej mu je dawałeś, więc nie rozumie, dlaczego teraz jest inaczej. Przekarmianie kota lub dzielenie się z nim jedzeniem przeznaczonym dla ludzi nie jest wyznacznikiem miłości do zwierzęcia, jest groźne dla zdrowia kota i na dłuższą metę stanie się bardzo problematyczne także dla Ciebie. Właściwe żywienie kota – podsumowanie Odpowiedni model żywienia kota jest jedną z kluczowych dla jego zdrowia kwestii. Dorosły kot może dostawać kilka mniejszych posiłków dziennie. Ile razy dziennie karmić małego kota? Ich żołądki są malutkie, dlatego porcje muszą być naprawdę małe, za to podawane często, by kotek się najadał i nie nabawił problemów z brzuszkiem. Również ilość karmy wpływa na kocie zdrowie. Musi być dopasowana do wieku, poziomu aktywności, wagi kota czy jego stanu zdrowia. Unikamy tego tematu. Boimy się śmierci. Ale nasze dziecko też odczuwa strach. Jak go oswoić? Jak zacząć i jak wytłumaczyć, że ktoś bliski odszedł? Nie przychodzimy na świat ze świadomością końca. To dlatego dzieci często mówią rzeczy dziwne z punktu widzenia dorosłych, np. „No wiem, że dziadek umarł. Kiedy wróci?”, „Czy ciocia widzi pod ziemią? Czy zabrała latarkę?”.Mały człowiek, duża żałobaTo, co dziecko już wie i rozumie, zależy od jego wieku. Niemowlęta do pewnego momentu przyjmują pojawianie się i znikanie ludzi i przedmiotów naturalnie. Nagłe zniknięcie nawet bardzo bliskiej osoby nie zaburza ich porządku do 3 - 4 roku życia nie postrzegają śmierci jako zjawiska nieodwracalnego. Śmierć to dla nich bezruch. Mimo to wiedzą już, że pojęcia „śmierć” i „smutek” się łączą. Gdy umiera ktoś bliski lub ukochane zwierzątko, dziecko tęskni, płacze, czasem moczy się w nocy, ale wciąż ma nadzieję, że wszystko wróci do normy, ukochana osoba znów będzie się z nim bawić. Może pojawić się myślenie magiczne: „Jeśli będę grzeczny, tata do nas wróci”, „Piesek umarł, bo rano stłukłem wazon i mama się zdenerwowała. To moja wina”. Dzieci między 5 a 10 rokiem życia wiedzą już, że umarli nie wracają do świata żywych. Zdają sobie sprawę, że śmierć jest nieodwracalna i dotyczy nas wszystkich. Im dziecko starsze, tym lepiej wiąże pojęcie śmierci z ustaniem czynności życiowych. Wie też, że śmierć jest efektem wypadku, choroby lub starości. Jednocześnie w tej grupie wiekowej pojawia się już strach przed własną śmiercią, bo dziecko zaczyna rozumieć, że i ono umrze… Boi się, nie umie skoncentrować na nauce, a u co trzeciego dziecka objawy mogą utrzymywać się nawet do dwóch lat (jeśli zmarły był kimś naprawdę bliskim). Gdy umiera zwierzątko Choć rodzice chcieliby ustrzec dziecko przed smutkiem i złem, po prostu nie da się tego zrobić. Złość, rozpacz dopadną każdego z nas. Byłoby znacznie lepiej, byśmy to my, rodzice, opowiadali dzieciom o umieraniu, niżby się miały tego dowiadywać z filmów w sieci lub od kolegów. My bowiem możemy odpowiedzieć na trudne pytania, uspokoić, pocieszyć. Co powinniśmy powiedzieć, gdy któregoś dnia pupil dziecka – kanarek, chomik – umrze? Trzeba powiedzieć prawdę, a nie wymyślać kłamstwa. „Karolina, mam smutną wiadomość, Puszek umarł”. Gdy córeczka zapyta, co to znaczy, warto podać wytłumaczenie dopasowane do jej wieku. W przypadku dziecka 5-6 letniego może ono brzmieć tak: „Nie żyje, a więc nie rusza się, nie oddycha, jego serce przestało bić”. Można podać bardziej obrazowy przykład: „Pamiętasz, niedawno zebrałyśmy na łące kwiaty i wstawiłyśmy je do wazonu. Były kolorowe i pachnące, ale po pewnym czasie kolory zbladły, kwiaty zwiędły i umarły. Z ciałem też się tak dzieje. Gdy jest martwe, nie słyszy, nie czuje, nawet nie śpi. Już nie funkcjonuje. Tak to zostało urządzone. Puszek był najpierw maleńki, potem dorósł, dał nam dużo radości i był szczęśliwy, a później zestarzał się i umarł”. Warto zarezerwować sobie trochę czasu na tę rozmowę. Zachęcić dziecko do zadawania pytań, żeby nie zostawić go z żadną absurdalną myślą, na przykład taką, że martwe ciało wyrzuca się do śmieci jak przekwitłe kwiaty. Gdy dziecko zapyta, co się stanie z martwym pupilem, można zaproponować spacer do lasu i pochowanie go w lesie. Okażmy szacunek dla uczuć dziecka. Odpuśćmy sobie próby pocieszania w stylu: „Daj spokój, to tylko ptaszek”, „Nie płacz, kupimy ci nowego”. Dziecko – tak jak i dorosły – musi przeorganizować swoją mapę świata. To trwa, nawet, jeśli umarł tylko ptaszek Gdy odchodzi człowiekOczywiście, kanarek i babcia to dwie różne historie i dwie rożne żałoby. Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci kogoś kochanego, ważnego? Używaj naturalnych, prostych słów. Powiedz od razu, dziecko i tak widzi, że dzieje się coś złego! „Właśnie dzwoniła ciocia ze szpitala. Babcia umarła w nocy”, możesz powiedzieć. Przytul dziecko, pokaż, że nie jest samo – ty z nim jesteś, masz czas, odpowiesz na wszystkie pytania. Pomóż okazać emocje. Zwłaszcza młodsze dzieci mogą mieć problem z nazwaniem tego, co przeżywają. „Mnie też jest smutno. Tęsknię za babcią. Pewnie będę myśleć o niej każdego dnia…”, można powiedzieć. Jeśli dziecko ma kilka lat, spróbuj zainscenizować zabawę z lalkami czy Przytulankami i zapytaj: „Co czuje konik po śmierci babci?”, „Jak myślisz, czy tej lalce też chce się płakać, bo babcia umarła?”. Inną formą wyrażania uczuć jest pisanie listu pożegnalnego, w którym wspominamy dobre chwile spędzone ze zmarłą osobą, lub tworzenie rysunków, które pomogą zachować w pamięci wspomnienia. Czytajcie też razem mądre książeczki, np. „Esben i duch dziadka” Evy Eriksson i Kima Fupza Aekesona, „Gęś, śmierć i tulipany” Wolfa Erichbrucha. Unikaj oklepanych frazesów. „Babcia odeszła”, „Wujek pozostanie z nami na zawsze, będzie na ciebie patrzył”. Dziecko może zrozumieć to w sposób dosłowny („Będzie patrzył? A jak robię siusiu – też?”). Niejasne stwierdzenia mogą sprawić, że dziecko zacznie czuć się obserwowane, będzie się bało spać, (bo skąd ma wiedzieć, czy nie zapadnie w „sen wieczny”?) lub nabawi się lęku przed rozstaniem (jeśli ktoś odchodzi, bo idzie na zakupy – czy wróci?). Dziecko może zapytać, czy ty też umrzesz. Jeśli ma więcej niż 4-5 lat, coś takiego na pewno przyjdzie mu do głowy. Nie zostawiaj go z tą myślą samego. Wytłumacz: „Wszyscy umieramy, to naturalne. Ja też kiedyś umrę. Ale jestem silna, zdrowa i zamierzam żyć jeszcze wiele, wiele lat”. Nie unikaj emocji. I pozwól dziecku je okazywać. W ten sposób uczysz je bardzo ważnej rzeczy, jednej z najważniejszych w życiu: że każdy z nas ma prawo czuć. Bo to ludzkie. zapytał(a) o 17:26 Jak rozpoznać że chomik umiera ? Mój chomik ciągle śpi całą noc i cały dzień , przytył,gorzej słyszy , ma dziwną narośl pod ogonkiem już nawet w kołowrotku nie biega ! około 20 minut temu nwm czy spał miał otwarte oczy , nie dało się zwrócić jego uwagi ale teraz normalnie śpi . Czy on umiera ? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź jula900 odpowiedział(a) o 17:30: Myślę że tak, zazwyczaj chomiki gdy robią się osowiałe to znaczy że niedługo umrą Odpowiedzi Julia575 odpowiedział(a) o 17:26 Julia575 odpowiedział(a) o 17:32: aha, a może on jest po prostu chory blocked odpowiedział(a) o 17:28 staje sie osowiały,spi nie w domku a na przed domkiem,nie cche jesc i pic,,,,,,,,,wiem bo mialem w zyciu z 15 chomików. Zaczyna spisywać testament. ._. No wiem, jaka ja zabawna. :0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

jak rozpoznać że chomik umiera